be dynamic
- Rozdział I pt. – BUNT (lata 1982 – 1990)
- Rozdział II pt. – START to znaczy STOP.DYNAMIC.SHOP (rok 1990)
- Rozdział XI pt. – FABRYKA (lata 2014 – 2018)
- Rozdział XII pt. FREQSEM (lata 2018 – 2020)
- Rozdział XIX pt. ŚLAD NA ZIEMI (rok 2021)
Rozdział XII pt. FREQSEM *fragment rozdziału
Opowieść o biednym dziecku i odzyskanym przez niego zamku w Normandii
„Nie jestem akademickim nauczycielem, który się wymądrza, prowadzi wykłady z teorii i stawia za to stopnie dzieciakom.
Moja praca zawsze polegała na realnych zadaniach i wynikach, gdzie od razu widziałem rezultat – bo jeśli robiłem dobrze, to sprzedaż rosła”
Normandia słynie z jabłek, cydru, calvadosu, owoców morza, serów (np. Camembert) oraz pysznego masła. Przypomina więc trochę Polskę, ale nie tylko kulinarnie. Każdy znający historię łatwo skojarzy ją z wielkim desantem podczas II Wojny Światowej, pokazującym, że mamy z tą ziemią wiele wspólnego jako Polacy – potomkowie tych, którzy tam walczyli. Jak się okaże w kolejnej opowieści, można powiedzieć, że bardzo wiele.
Opowieść o bohaterstwie, przyjaźni i determinacji
Kody kulturowe nie ominęły firmy dynamic, o czym pisze na stronie 26 wstępu do książki . Jest to migawka o przyjaźni Rafała Paprockiego (nauczyciela angielskiego, ekonomisty i behawiorysty) ze mną (pasjonata designu i marketingu). Wystarczyło niewiele, abyśmy w jednej chwili stwierdzili – to jest to, w
chodzimy do branży i robimy system informatyczny do wspomagania treści. Tak powstała idea FREQSEM , która po zatrudnieniu informatyków i nastu miesiącach pracy zaowocowała prostym, ale działającym modelem z jakiego nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę. Nadszedł rok 2014, kiedy należało wzmocnić zespół i pójść dalej. Niestety (stety) moja firma uzyskała wielomilionową dotację z PARP, co zmuszało do zawieszenia wielu działań oraz koncentracji nad projektem fabryki chemii i laboratorium nano-syntezy. Dla nanomax® był to dzień zwycięstwa, ale dla freqsem dramat. Gdy powiedziałem Rafałowi czym muszę się zająć do końca 2018 roku zapanowała gorzka cisza, a potem pojawiły się łzy w obu parach oczu. Trudno, odpowiedział – więc Ty zrób swoją fabrykę, a ja w tym czasie napiszę doktorat, a być może kiedyś uda się to zebrać „do kupy”. Prawie się nie widywaliśmy przez te 4 lata, aż w końcu Rafał zadzwonił, mówiąc że będzie finiszował nieco wcześniej niż ja i zaprosił na obronę swej pracy doktorskiej. Po obronie wyszukał dr Rapaille na LinkedIn i napisał mu krótkie podziękowanie za inspirację. Zdziwienie, gdy Rapaille odpisał tego samego dnia było ogromne. Czytaliśmy to ze 100 razy – Panie Rafale, nie chcę podziękowań, ale muszę Pana poznać i zapraszam do jednej z moich siedzib: Floryda, Singapur lub Normandia… Nie lubię latać samolotami, dlatego przekonałem świeżego doktora i po kilku dniach siedzieliśmy w moim Audi, wpisując do nawigacji cel: Batilly, Ecouche – Chateau de St Roch. Po bardzo kolorowym w doznania, dwudniowym pobycie w Paryżu znaleźliśmy się na zamku w Normandii. Przez kilka dni trwały tam swoiste warsztaty naukowe, prezentacja FREQSEM oraz zapadła decyzja o tłumaczeniu Kodów Kulturowych na polski. Powstawał też plan współpracy dla ADW POLAND, na czele którego miał stanąć mianowany przez dr Rapaille – Rafał Paprocki, a umowę wykaligrafował sam Clotaire na czerpanym papierze. To była prawdziwa bajka. Przyjaźń i determinacja OK – ale gdzie tutaj bohaterstwo ? Drugiego dnia wizyty gospodarz zabrał nas swym „RANGEM ” na wspaniały obiad, a po drodze pokazywał okolice, swoją posiadłość oraz miejsca inwazji i walk Aliantów. Cały czas był bardzo szczery. Czuliśmy wręcz, że jesteśmy specjalnie wyróżnieni – do tego stopnia, że w końcu zapytaliśmy dlaczego lubi Polaków ? Oto co odpowiedział – widzieliście cmentarz obok zamku, więc jak myślicie kto tam spoczywa ? No jak to kto – Francuzi, Amerykanie, Brytyjczycy i może nawet Polacy – odrzekliśmy. Nie do końca moi drodzy, skwitował Rapaille. Francuzi nie chcieli się bić o własną ziemię, a często woleli uciekać po lasach, więc leżą tutaj przede wszystkim Polacy, Amerykanie i inni – dlatego słowo „lubię”, to za mało. Uważam, że Polacy (znakomita większość) są bohaterami ze względu na swą waleczną historię, dlatego nie mogłem się doczekać, aby poznać Polskę, odkryć jej kod kulturowy i zbudować tam oddział ADW. Doczekałem się, bo oto zjawiliście się Wy – przedstawiciele tego narodu, z którymi chcę pracować. Wiecie już zatem dlaczego nie czuję się Francuzem, ale kocham francuską kuchnię, za to czuję się Amerykaninem, nie kochając ich kuchni oraz podziwiam Polaków. Myślę, że Wy zawsze dacie radę i mam nadzieję, że technologia FREQSEM
będzie przeniesieniem moich 50 lat pracy w nowy, informatyczny wymiar XXI wieku. Być może stanie się on naszym wspólnym projektem – dlatego walczcie o niego, bo macie do tego dar, a ja będę traktował Was jak rodzinę… Nie można było nie podnieść takiego wyzwania. Nie było też chwili do namysłu, więc wypiliśmy po lampce Chartreuse, zrobiliśmy zakupy w supermarkecie i ruszyliśmy do domu. W 10 miesięcy powstało tłumaczenie „Kodu Kulturowego”, który został opublikowany nakładem wydawnictwa MT-BIZNES oraz opatrzony recenzją Jacka Santorskiego. Sam Dr Clotaire Rapaille przybył na kilka dni do Polski na zaproszenie Rafała Paprockiego w październiku 2019, biorąc udział w promocji swego bestsellera. Oficjalny debiut rynkowy „Kodów” odbył się po wykładzie mistrza na Państwowej Wyższej Szkole Zarządzania w Oświęcimiu, a gospodarzem i organizatorem polskiego tourne był dynamic. Wraz z przetłumaczeniem książki powstawał też nowy projekt FREQSEM, gdzie pod nadzorem dr Paprockiego zebrano zespół specjalistów z kilku branż (w tym ekonomii, informatyki i marketingu) stanowiący trzon projektu. Będzie on realizowany przez firmę dynamic sp. z o.o. (jeden z podmiotów pod wspólnym logo). System zostanie sparametryzowany i udoskonalony w oparciu o realną kampanię dla marki nanomax. Sloganu dla tej kampanii dostarczył sam mistrz Clotaire, własnoręcznie sygnując materiały reklamowe. Bo gdzie czystość i porządek – tam bogactwo, a gdzie brud – tam bieda. A więc znanomaxujmy Świat !!!
Opowieść o wizji i przeznaczeniu, którego ponoć nie ma
Wszystko co tutaj opisałem łączy się w całość na końcu. Elementy puzzli zaczynają pasować tak, jakby były sobie przeznaczone. Mając świadomość istnienia nauki wiem, że przeznaczenie jest niemożliwe, a to co dzieje się dookoła jest zbiorem przypadków oraz praw akcji i reakcji. A jednak historia biznesu zna takie, które (przecząc regule) układają się jakby w zaplanowane z góry historie . Gdy spojrzę na to, co za mną – myślę, że moja jest kolejną z nich. Całe życie rysowałem, pisałem lub lepiłem z plasteliny. Z zawodu jestem elektronikiem, który jako adept Karate Kyokushin uparł się na studia AWF. Chwytałem się w życiu kilku branż, ale zawsze kończyło się na reklamie i projektowaniu , jakie kocham. Do branży nano-technologii wszedłem przypadkiem, chcąc „tylko” zbudować rewolucyjny głośnik Hi-Fi, w efekcie wydałem tu wszystkie oszczędności, a pozostałem z fabryką chemii, laboratorium i marką nanomax (jaką musiałem powołać, aby zapewnić firmie środki na rozwój). Nigdy sam
bym tego nie wymyślił. W końcu dostałem szansę w postaci dotacji, a po kilku latach obroniłem projekt w PARP oraz produkt na rynku. Po trudach inwestycji i ujemnych wynikach rok po roku – wreszcie pracuję we własnej fabryce, mając wierne grono kupujących w kilku tysiącach miejsc w Polsce. Przetrwaliśmy ponieważ postawiłem na jakość i design, które są już rozpoznawalne, a śmiem twierdzić – wyznaczają wręcz nowe standardy. Aby pójść dalej muszę jednak zrobić coś wyjątkowego, co wykroczy poza ramy zwykłej promocji, a na dodatek nie posiadam milionowego budżetu na reklamę w TV. W tym miejscu historia, zataczając magiczny krąg doprowadza mnie do chwili gdy wiem, że właśnie mam to coś – ale do realizacji potrzebni są silni partnerzy w postaci innych producentów, masmediów i sieci handlowych. Co więc może ich przekonać do pomysłu ? Wg Rapaille’a są tylko dwie takie kwestie:
1. Każda firma ma swój „ból” więc zgodzi się zadać „pytanie życia” o ile będzie pewna, że uzyskana odpowiedź może ten ból skutecznie uleczyć.
2. Każda firma, nim przeznaczy czas i środki na projekt potrzebuje konkretnej gwarancji efektu.
Tak się składa, że istnieją zarówno udzielone odpowiedzi (jako rynkowe fakty) jak i globalne sukcesy klientów Rapaille’a, których sporo opisano w „Kodzie Kulturowym”. Wszystkie one zaistniały m.in. dzięki zastosowanej przez niego metodzie. Można więc uznać, że potrafię przekonać każdą firmę, a opisany system dekodowania i monitorowania postaw (powstający obecnie) zapewni dużo więcej, niż genialna metoda naszego francuskiego (amerykańskiego) przyjaciela. O dziwo – producenci i massmedia same „pchają się do drzwi”, więc pozostaje mi przekonać sieci handlowe.
Domykając owe trzy historie, widzę zatem jasny cel – wielopokoleniową platformę synergii pomiędzy: ideą (porządek i czystość to sukces i bogactwo) – produktem (nowoczesna chemia czyszcząca to skuteczne nanomaszyny, zwłaszcza że promowane za pomocą wyposażenia wnętrz, zabawek i publikacji dydaktycznych) – siecią sprzedaży (jako dostawcą i pomocnikiem w najlepszym wyborze) oraz promotorem (jako nauczycielem społeczeństwa poprzez swoje masmedia). Wynikiem działania takiej synergii będzie długotrwały imprint (wdrukowanie) w świadomość społeczną dominującej pozycji ww. produktów i podmiotów, które zdecydują się na pójście tą drogą. Mam też nadzieję, że po przeczytaniu „Kodu Kulturowego” każdy może uzyskać dokładny obraz rysujących się możliwości, a jeśli dojdzie do czegoś więcej – wówczas sekrety kampanii Let’s nanomax the World staną się „żywym przykładem” działania mechanizmów w ludzkiej zbiorowej podświadomości. Wielostronne korzyści z tej kampanii widzę tak:
– umocnienie się sieci handlowej w zbiorowej świadomości społecznej (imprintu) jako lidera dostarczającego prócz produktów – także realne wartości edukacyjne płynące z czystości i porządku.
– umocnienia się sieci handlowej w zbiorowej świadomości społecznej (imprintu) jako lidera dostarczającego nowoczesne technologie i wykorzystującego do tego skuteczne promocje.
– wypromowanie marki nanomax® / nanomaxBABY® pod którą będą sprzedawane towary oraz ich zestawy (zabawki, środki czystości, rozwiązania profesjonalne) jako lidera nowoczesnych technologii oraz wzrost sprzedaży wszystkich produktów w tym zakresie.
– realny monitoring odbioru przekazu reklamowego u konsumentów, co pomoże sieci handlowej oraz masmediom zaangażowanym w projekt (np. analiza dynamiczna treści marketingowych).
Podsumowując: kody kulturowe każdego produktu (i nie tylko) są faktem , a po latach pracy w reklamie oraz spotkaniach z dr Rapaille (wszak jestem wtajemniczony w metodykę badań) wiem, że to działa. Wiem też, że jesteśmy małą firmą, a moja propozycja jest odważna. Ale czy mniej odważne były opisane tutaj historie ? Mając pełną świadomość o co proszę – proponuję wykorzystać fenomen istnienia Kodów Kulturowych oraz wdrożyć proces imprintowania razem z nami.